ak, nie twierdzę co prawda że naród to musi być zawsze jakaś wybitnie zaangażowana elita, ale wspólnota krwi i ziemi wymaga jednak możliwości poświęcenia się dla narodu i ojczyzny.
Oddając co miesiąc minimum 19% swego ciężko zapracowanego urobku nie poświęcam się dla swej ojczyzny?
Oddając co miesiąc minimum 19% swego ciężko zapracowanego urobku nie poświęcam się dla swej ojczyzny?
Tylko jeśli pracujesz w banku (Polskiej!) krwi, i zapłatę otrzymujesz w tejże.
"Prawdziwego patriotyzmu trzeba się dopiero uczyć tam, gdzie ludzie z narażeniem bytu i nieraz życia, pracują na swoją niekorzyść materialną, a na dobro przyszłych pokoleń."
Czy heroiczna praca dla przyszłych pokoleń w czasie pokoju nie jest mniej, bohaterska niźli atak z tępym, przerdzewiałym bagnetem na batalion pancerny wroga na wojnie?
Czy heroiczna praca dla przyszłych pokoleń w czasie pokoju nie jest mniej, bohaterska niźli atak z tępym, przerdzewiałym bagnetem na batalion pancerny wroga na wojnie?
To już nie te czasy "pracy u podstaw". Trudno mi sobie wyobrazić heroiczne wydawanie smażonych kurczaczków klientom czy heroiczne składanie telewizorów na taśmie produkcyjnej
Szarża z przerdzewiałym bagnetem nie jest może zbyt efektywna, ale jaka efektowna...
Mikiss napisał/a:
Wtedy była trochę inna mentalność, teraz trochę trudno znaleźć patriotów.
Alabastr napisał/a:
Ale znajdzie się wystarczająco dużo do utworzenia grup partyzanckich.
To wszystko zależy. Gdybym obudził się jutro nie w moim ukochanym Wrocławiu a w Breslau nie byłbym może specjalnie zachwycony, ale o ile germański agresor dałby mi obywatelstwo i zafundował przyśpieszony kurs języka niemieckiego to nie miałbym specjalnej motywacji żeby chwytać za przerdzewiały bagnet. Ot, bezduszny pragmatyzm...
Oddając co miesiąc minimum 19% swego ciężko zapracowanego urobku nie poświęcam się dla swej ojczyzny?
A jak oddajesz je rządowi Irlandii (bo tam akurat mieszkasz) to co? Jesteś Irlandczykiem? nie jesteś nawet obywatelem tego państwa (właściwie to w dzisiejszych "republikach" poszanowanie prawa jest tak małe że nikt nim nie jest). Po prostu żyjesz w poddaństwie.
Argumentów Matisa po prostu nie rozumiem. Czy filantropizm czyni Cię członkiem jakiegoś narodu? Wielu Żydów czy Ormian albo innych cudzoziemców służyło Polsce szlacheckiej jak własnemu krajowi, ale sądzę że wkurzyliby się gdyby indukować im jakąś nową narodowość - gdyby chcieli się zasymilować natychmiast porzuciliby odrębny strój.
BTW, czy pomagając charytatywnie jakiejś społeczności afrykańskiej staję się np. Nigeryjczykiem, Zulusem albo innym Masajem? Tak, wygodnie byłoby kupować sobie narodowość (czy jakąkolwiek inną duchową przynależnosć) pieniędzmi czy lojalnością, bezinteresowną pomocą itd., ale to tak nie działa, i faktem jest że narody w Europie obecnie roztapiają się w jakiejś szare masie, bo głosowanie ani żaden podatek nie spoją nikogo w jakikolwiek naród.
Cytat:
Czy heroiczna praca dla przyszłych pokoleń w czasie pokoju nie jest mniej, bohaterska niźli atak z tępym, przerdzewiałym bagnetem na batalion pancerny wroga na wojnie?
A czy fornal wyrabiający 220% normy i płacący regularnie dziesięcinę, a nawet zmawiający grzecznie paciorek jest katolikiem, czy raczej jakiś leniwy parob, ale nie kradnący, nie bijący żony, uprawiający samarytanizm i gotów do rekrutacji na wojnę?
Cytat:
Ja wierze, bo gdyby NATO nie zareagowało jakoś konkretnie to cały sojusz by się rozpadł.
eeee, tam on już jest martwy. Nawet w czasie zimnej wojny nikt nie był pewien na 100% że w razie czego USA pomogłoby Europie. Możliwe że uderzyliby tylko wtedy gdy przeciwnik byłby w trudnym momencie a oni sami maksymalnie dozbrojeni i przygotowani. Czyli po jakichś kilku latach, gdyby aura polityczna temu sprzyjała. A ja coś czuję że Obama będzie walczył z kryzysem, najpierw u siebie a potem w krajach ościennych. A armia się będzie rozbijać gdzieś po Bliskim Wschodzie.
BTW, czy pomagając charytatywnie jakiejś społeczności afrykańskiej staję się np. Nigeryjczykiem, Zulusem albo innym Masajem? Tak, wygodnie byłoby kupować sobie narodowość (czy jakąkolwiek inną duchową przynależnosć) pieniędzmi czy lojalnością, bezinteresowną pomocą itd., ale to tak nie działa, i faktem jest że narody w Europie obecnie roztapiają się w jakiejś szare masie, bo głosowanie ani żaden podatek nie spoją nikogo w jakikolwiek naród.
A zadam trudne pytanie - co Twoim zdaniem określa przynależność narodową danej osoby? Czy można się nazywać Lukas Podolski i być Niemcem albo Wahan Geworgian i być Polakiem? I jeszcze trudniejsze pytanie - czy można mieć podwójną tożsamość narodową, czuć się jednocześnie np. Niemcem i Polakiem (vide wspomniany Podolski) albo Amerykaninem i Polakiem (vide Jim Pawelczyk, astronauta, który mogąc zabrać do kosmosu tylko dwie prywatne rzeczy wziął zdjęcie żony i flagę Polski, kraju w którym nigdy nie był)?
Tylko możliwość zabicia i bycia zabitym w wojnie o swoje państwo narodowe. Tak, w czasie pokoju narody przestają istnieć moim zdaniem. Zwróć uwagę do czego doprowadził Pax Romana... I tak zawsze jest i będzie.
Szarża z przerdzewiałym bagnetem nie jest może zbyt efektywna, ale jaka efektowna...
Rzeczywiście- świetna scena do tragikomedii.
Żeby zginąć "dla kraju", to nie trzeba nawet dobrze języka znać- ot, 16 wyrazowy słownik zawierający 5 słów cenzuralnych w zupełności wystarczy. To dopiero ideał patrioty. No i idealny żołnierz, bo w wojsku jak wiadomo- myślenie szkodzi.
To już nie te czasy "pracy u podstaw". Trudno mi sobie wyobrazić heroiczne wydawanie smażonych kurczaczków klientom czy heroiczne składanie telewizorów na taśmie produkcyjnej
Cóż, "i może frytki do tego?" nie jest może najlepszym przykładem, ale nauczyciel DOBRZE wykonujący swoje obowiązki, czy urzędnik, który próbuje myśleć "pro publico bono", a nie szuka pod stołem koperty może się w czasie pokoju przysłużyć swojemu krajowi bardziej niż pluton piechoty zmechanizowanej.
Żeby zginąć "dla kraju", to nie trzeba nawet dobrze języka znać- ot, 16 wyrazowy słownik zawierający 5 słów cenzuralnych w zupełności wystarczy. To dopiero ideał patrioty. No i idealny żołnierz, bo w wojsku jak wiadomo- myślenie szkodzi.
Tak, oczywiście, żołnierze poświęcający się w imię sprawy narodowej ulegają prymitywnym emocjom. Co szlachetnego w kolektywnym nadstawianiu karku za ludzi których się nie zna i w większosci nie rozumie (niezależnie po jakiemu mówią)?
Patriotyzm w łagodniejszej wersji (tej bez krwi) też mnie śmieszy: chronimy naszą gospodarką w imię ileś tam milionowej wspólnoty na takim a nie innym terytorium, a czemu nie w imię gminy? Po co nam w ogóle niepodległość, zrzeknijmy się jej, niechaj inni nas bronią i zarządzają, a w razie czego i tak mamy na nich większy wpływ niż na nasz rząd, bo przeciw obcym łatwiej wszcząć rebelię i grozić nią. I nie da się nic zwalić na nasza "niedojrząłą demokrację" czy głupotę, czy niekompetencję czy dziurawe prawo czy kulawego prezydenta, więc gniew byłby duży, a jakże! Co, to po to jest ten kraj żeby NASZYCH korumpować polityką? Jasne że nie. I w tym kierunku wszystko idzie.
A zaprowadzi wiadomo do czego - będzie sytuacja jak u Żydów: największy przeciwnik to ten z mojej krwi i kraju, bo wiadomo: konkurencja w handlu ("bo sąsiad bezczelnie próbuje sprzedawać tańszy bigos/kiełbasę/pierożki ruskie"), na rynku pracy (JA POJADĘ DO IRLANDII NIE TY), w podrywaniu (no bo nasze są najlepsze, a ilość atrakcyjnych cudzoziemek do wzięcia jest także ograniczona) itp. Czyli na naród nie ma miejsca. Zupełnie jak we wszystkich dawnych imperiach które osłabły gdy zaprzestały podbojów, a ile musiało być mniejszych państw, które wojen nie prowadziły i upadły nieznane?
Żeby zginąć "dla kraju", to nie trzeba nawet dobrze języka znać- ot, 16 wyrazowy słownik zawierający 5 słów cenzuralnych w zupełności wystarczy. To dopiero ideał patrioty. No i idealny żołnierz, bo w wojsku jak wiadomo- myślenie szkodzi.
Myślenie wszędzie szkodzi. Jeżeli prosty człek, taki co to słownik ma ubogi i hymnu nie zna oddaje, choćby i z głupoty życie za ojczyznę to trudno nie nazwać go patriotą. Na dobrą sprawę trudno zaproponować jakąś sensowną alternatywę dla tego modelu idealnego patrioty, a w każdym razie mnie przyszłoby to z trudem.
Matis napisał/a:
Cóż, "i może frytki do tego?" nie jest może najlepszym przykładem, ale nauczyciel DOBRZE wykonujący swoje obowiązki, czy urzędnik, który próbuje myśleć "pro publico bono", a nie szuka pod stołem koperty może się w czasie pokoju przysłużyć swojemu krajowi bardziej niż pluton piechoty zmechanizowanej.
Zgadzam się, ale trudno tutaj mówić o heroizmie bo każdy powinien dobrze wykonywać swoje obowiązki. Jakiś czas temu pracowałem w hali produkcyjnej grzejników drabinkowych. Nie tylko przyczyniłem się do wzrostu polskiej gospodarki, nie tylko odprowadziłem podatek, ale i swoją pracą na szlifierce, giętarce i śrutownicy zapewniłem ciepło w domach młodych polskich matek tulących do piersi zziębnięte niemowlęta. Czy mogę uważać się za heroicznego patriotę w stanie spoczynku?
Myślenie wszędzie szkodzi. Jeżeli prosty człek, taki co to słownik ma ubogi i hymnu nie zna oddaje, choćby i z głupoty życie za ojczyznę to trudno nie nazwać go patriotą. Na dobrą sprawę trudno zaproponować jakąś sensowną alternatywę dla tego modelu idealnego patrioty, a w każdym razie mnie przyszłoby to z trudem.
Wniosek- "patriota" to obelga, a "idealny patriota" to wręcz przekleństwo.
gary_joiner napisał/a:
Nie tylko przyczyniłem się do wzrostu polskiej gospodarki, nie tylko odprowadziłem podatek, ale i swoją pracą na szlifierce, giętarce i śrutownicy zapewniłem ciepło w domach młodych polskich matek tulących do piersi zziębnięte niemowlęta. Czy mogę uważać się za heroicznego patriotę w stanie spoczynku?
Chyba żartujesz, do uzyskania tego statusu potrzeba minimum 100 skalpów.
Dorzucę do dysputy jeszcze głos (świętej pamięci) Kaczmarskiego, w postaci treści jego utworu "Drzewo Genealogiczne" - nie jest to bezpośrednio na temat skalpowania wrogów, ale coś w pewnej mierze pokrewnego -
http://www.kaczmarski.art...nealogiczne.php
Patriotyzm w łagodniejszej wersji (tej bez krwi) też mnie śmieszy
W ogóle wszystko bez krwi jest zabawne. To przecież czerwony kolor nadaje powagę.
erykion napisał/a:
chronimy naszą gospodarką w imię ileś tam milionowej wspólnoty na takim a nie innym terytorium, a czemu nie w imię gminy?
IMHO odpowiedź jest prozaiczna- kwestia przyzwyczajeń (można nawet doszukiwać się tu jakowejś tradycyji)
erykion napisał/a:
Po co nam w ogóle niepodległość, zrzeknijmy się jej, niechaj inni nas bronią i zarządzają
Z tą obroną w pełni się zgadzam. Przecież wiadomo, że jesteśmy za słani, żeby przed taką Rosją, czy nawet Białorusią się sami obronić. Ale zarządzania to nie musi za sobą pociągać- Japończykom jakoś się wiedzie.
erykion napisał/a:
A zaprowadzi wiadomo do czego - będzie sytuacja jak u Żydów: największy przeciwnik to ten z mojej krwi i kraju, bo wiadomo: konkurencja w handlu ("bo sąsiad bezczelnie próbuje sprzedawać tańszy bigos/kiełbasę/pierożki ruskie"), na rynku pracy (JA POJADĘ DO IRLANDII NIE TY), w podrywaniu (no bo nasze są najlepsze, a ilość atrakcyjnych cudzoziemek do wzięcia jest także ograniczona)
Przecież już tak jest, wystarczy pogadać z jakimkolwiek kibicem piłki nożnej - a tych u nas niemało.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum