Wysłany: Nie Cze 25, 2006 12:05 pm W samo południe - Gdyby tam były czołgi...
Czerwiec, a więc znowu Normandia.
W opracowaniach o lądowaniu często "konkluzją" jest, że gdyby Niemcy mieli tuż za plażami Dywizje Pancerne, zgnietli by przyczółki. Nikt nie wspomina o tym, że w pierwszym rzucie Aliantów jak najbardziej szły czołgi, a w drugim (koło południa) wyładowano cały ciężki sprzęt dywizji (w tym działa przeciwpancerne).
W tym miejscu fani wspomnianej teorii powinni usiąść: pod koniec pierwszego dnia (6 czerwca) siły Brytyjskie miały na lądzie 1045 czołgów, a Amerykanie 433. Siły pełnoetatowej Pancernej Dywizji Niemieckiej to 101 PzIV i 79 Panter.
A więc pytanie - gdyby jednak Niemcy mieli te Dywizje Pancerne, jak powinni ich użyć? Czasu mało, a pomimo, że 21 była w okolicach Caen zaatakowała późno po południu - nie ma więc czasu na długie przemarsze.
Stawiam na czołowy atak. Pantery to wystarczający argument-ich jakość (a także doświadczenie i wyszkolenie załogi) narobiły by aliantom sporo bałaganu. Przy wsparciu piechoty to by wystarczyło, by przyczułki upadły. O ile oczywiście wystarczyłoby Niemcom czołgów i czasu na wszystkie przyczułki.
Też stawiam na atak czołowy. Niemieckie czołgi powinny zamaist stosować bardziej wyszukane manewry (okopywanie się, itd.) jak najszybciej rozpocząć obstrzał przeciwnika. Czas działał na niekorzyść Niemców (im później doszłoby do walki tym większe siły alianci mogli skoncentrować na plażach). Co prawda taktyka ta pewnie jedynie opóźniłaby nieuniknione, ale przynajmniej straty zadane przeciwnikowi byłyby największe.
Ja bym sie okopał i walił z całej rury ! w momecie, małej liczby amunicji przypuściłbym atak centralnie środkiem i z flanki w kleszcze, alianci powinni sie wycofać do wody i powtórka z rozrywki(Dunkierka) tylko że potrzeba "troche" ludzi i sprzętu do takiej akcji a jak wiadomo wszystko szło na wschód.Hitler też nie kwapił sie z użyciem jednostek pancernych no ale wiadomo jak było , skończyło sie Happy End'em
Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Sie 2006 Posty: 195 Skąd: Myszków
Wysłany: Pon Sie 21, 2006 9:55 pm
Ja raczej bym postawił na atak dywizjami pancernymi to duzo by zmieniło w tamtym czasie gdy alianci forsowali plaze Omacha, Utah, Gold, Juno, Sword.W każdym badz razie nie wiadomo czy by alianci nie mogli ponieść kleski w tej operacji.
Szybki atak czołowy z zaskoczeniem. Aliańci prawdopodobnie nie zdążyli by sprowadzić czołgów ze statków. Roznieśli by ich, gdyż większość piechoty była zmęczona lub ranna i tym samym niezdatna do walki.
Wystarczyłyby dwie z pięciu dywizji , by roznieść aliancki desant. Niemiecka dywizja pancerna w tamtym okresie to dwupułkowa brygada czołgów , wsparta przez pułk altylerii samobierznej , brygadę grenadierów , pooddziały logistyczne i inżynieryjne.
Łącznie prawie 40 tysięcy ludzi. Niemcy mieli na lądzie też przewagę techniczną. By zniszczyć niemieckiego Tygrysa potrzeba było aż 4 Shermanów lub 2 niszczyciele czołgów. Różnica w doświadczeniu bojowym była ogromna. Niemieccy pancerniacy uchodzili za najlepszych pomimo strat. Sądze , że alianci nie zdecydowaliby się na atak we Francji ale na Bałkanach.
...gdyby inwazja była na Bałkanach po 1945 roku bylibyśmy krajem kapitalistycznym , bez 50-cio letniego ociemniania Komuną..."Amerykanie w RFN 50 lat dolary pompowali a w Nas Ruskie Marksa !!!!!!!" Po drugiej wojnie światowej RFN było jednym z najbogatszych państw świata...
Dołączył: 05 Cze 2007 Posty: 13 Skąd: Bystrzyca Górna
Wysłany: Wto Cze 05, 2007 8:56 pm
hmm trudny temat, atak frontem?? nie za dobry pomysł, zwłaszcza ze na niebie az czarno od lotnictwa aliantów a około kilometra na wodzie 1000 okrętów ładuje na plaże ze swoich dział i zaden pancerz raczej nie wytrzymał by od uderzenie takiego pocisku kolibru 203mm.............. to raczej by nic nie zmieniło tylko to ze walki na pasie ok 10 kilometrów od morza trwały by dłuzej a potem niemcy nie mieli by sił zeby bronić reszty kraju. Powini raczej lepiej zabezpieczyć wybrzeże więcej min nawodnych którem mogły by zatrymać barki i co najwązniejsze : więcej samolotów w powietrzy
Hmm. Temat nie jest łatwy. Postawiłem na atak frontalny, gdyż niemiecki sprzęt był lepszy od alianckiego. Ale trzeba by dodać więcej rzeczy:
1. Kontruderzenie powietrzne w dominację aliantów w powietrzu
2. Atak morski na desant, być może bezsensowny i angażujący siły oraz przynoszący duże straty, ale chociaż odciągnięto by uwagę od czołgów
3. Wsparcie artyleryjskie - ostrzał m.in. desantu na plaży
4. Więcej min morskich i lądowych oraz innych pułapek i umocnień, co trzeba by zorganizować wcześniej
5. W przypadku zajęcia aliantów w powietrzu, nie od rzeczy byłby jakiś nalot na desant, najlepiej bombami kasetowymi (jeśli takie wtedy były, czego nie jestem pewien, a jak nie, to odłamkowymi).
6. Mimo że postawiłem na atak frontalny, to jednocześnie atak z flanki też byłby przydatny.
Jednak to wszystko nie było łatwo zorganizować, a i sprzętu nie było wiele.
Atak czołowy kiedy tylko alianci zeszli na ląd. Ale od czołgów bardziej przydały by się samoloty i kilka łodzi podwodnych. Wtedy można by się pokusić o kontratak z flanki za pomocą łodzi
Atak czołowy kiedy tylko alianci zeszli na ląd. Ale od czołgów bardziej przydały by się samoloty i kilka łodzi podwodnych. Wtedy można by się pokusić o kontratak z flanki za pomocą łodzi
Łodzie podwodne były, kilka takich okrętów wysłano z na wpół samobójczą misją zatrzymania floty inwazyjnej - bezskutecznie. Zgniecenie aliantów na plażach i walki pancerne w okolicach przyczółków zakładał plan Rommla - jednak z racji alianckiej przewagi na morzu i w powietrzu ciężko stwierdzić, czy dywizje pancerne nie zostałyby przetrzebione przez działa okręgowe i bomby lotnicze - tak jak bodajże 21 Dywizja Pancerna Wehrmachtu, która jako chyba jedyne ze zgrupowań pancernych miało okazję walczyć w rejonach przyczółków na plażach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum