Wysłany: Nie Sty 30, 2005 1:27 pm W samo południe - INWAZJA!
Siedzimy sobie na w miarę ufortyfikowanym brzegu, a tu jakiś wredny przeciwnik przypływa i urządza inwazję. Ma sporą przewagę w powietrzu, ale i nam pozostało kilka samolotów, no i sporo dział nadbrzeżnych. Co powinno być celem ostrzału?
1. Barki desantowe - ostrzał spowoduje zapewne ich rozproszenie, ale czy większe niż pogoda? Ponadto każda barka to niewielkie straty, chociaż na dłuższą metę wiele zatopionych, może zaowocować opóźnieniami w transporcie zaopatrzenia.
2. Statki transportowe - tu siedzą wojska, więc każdy taki zatopiony to spotre straty, także w logistyce. Jednak to one są najlepiej bronione, więc raczej żaden samolot się nie przedrze.
3. Okręty wojenne - zatopienie takiego to spore wydarzenie dla obu stron, ale wpływ tego na desant będzie raczej wyłącznie psychologiczny. 10 dział w jedną, czy drugą niewiele znaczy, przy kilku dywizjach.
4. Plaże desantowe - działa są wstrzelane, ponieważ nasze wojska stacjonowały już tak długo, więc możliwy jest ostrzał na ślepo. Potencjalnie można trafić składy amunicji, czy innego zaopatrzenia, ale już sam ostrzał może spowodować, nawet bez jakichkolwiek strat, gigantyczne opóźnienia w rozładunku. Na dłuższą metę uda je się kiedyś przezwyciężyć, ale w krótkim terminie oddziały na lądzie mogą nagle stracić zaopatrzenie i posiłki.
początkowo ostrzelałbym transportowce dopóki pierwsza fala nie wyląduje, wtedy na dobre przeniósłbym ostrzał na plaże, żeby uniemożliwić przeciwnikowi ufortyfikowanie się. W barkach wiezie się zaopatrzenie, więc nie sądzę by był sens je ostrzeliwać- walka będzie krótka niezależnie od wyniku, więc przeciwnik tak czy siak z zaopatrzeniem jakoś sobie poradzi. Oczywiście tak działałbym, zakładając, że dysponuję siłami mogącymi przpeprowadzić skuteczny kontratak i zepchnąć przeciwnika do morza. Jeśli nie, to wojna jest już przegrana i można zacząć rokowania. Jeśli chcemy ją jeszcze przedłużyć to oczywiście maksymalizujemy straty wroga ostrzeliwująć transportowce póki się da.
Ja zaś na flankach ostrzeliwałbym okręty wojenne, by móc próbować kontratakować flotą (choć przy inwazji morskiej, to raczej już nie powinienem jej mieć - przynajmniej w danym regionie) w pozostałej zaś części frontu położyłbym ogień na plażę. Jakiekolwiek wykorzystanie samolotów sprowadzałoby sie do bronienia umocowań przed wrogimi myśliwcami i bombardowanie plaży.
Ajmdemen napisał/a:
Oczywiście tak działałbym, zakładając, że dysponuję siłami mogącymi przpeprowadzić skuteczny kontratak i zepchnąć przeciwnika do morza. Jeśli nie, to wojna jest już przegrana i można zacząć rokowania
Sądzę, że gdy przeciwnik przeprowadza inwazje, to rokowania raczej są... nie na miejscu. Raczej należy możliwie najszybciej zorganizować kontratak, bądź umocnić drugą linię obrony i sprowadzić posiłki.
Coz, zakladajac, iz jedno wyklucza pozostale, to chyba bym skupil swoj ogien na plazach. Osiagniecie ktoregokolwiek z pozostalych celow( barki, statki) przy tak zarysowanej sytuacji wydaje mi sie nierealne, zas przygwozdzenie ladujacych w miejscu daloby moim zdaniem jedna niezwykle cenna rzecz - czas.
Trudno przewidywac, jaki wplyw na morale moglyby miec spore straty - paradoksalnie mogloby to nawet je wzmocnic( cos takiego zaobserwowano np. w Leningradzie), ale wojna wszak to istna loteria...
Poziom: 41 HP
3%
161/5376
MP
100%
2567/2567
EXP
40%
71/177
Gość
Wysłany: Pią Lut 11, 2005 7:11 pm
Najpierw zacząbym ostrzeliwać barki desantowe. Dlatego że są tam umieszczeni żołnierze i zaopatrzenie !!!Następnie zaczołbym ostrezliwać okręty, aż sie wycofają.Jeśli to sie niepowiedzie to będe opuźniał zdobycie wybrzeża dopóki niewyślą mi wsparcia , choćby ogniowego.
Najpierw ostrzał Statków , jeśli wypłyną barki to zajmuje się barkami , jeśli dochodzi do desantu na plaże 80% ognia idzie w kierunku nacierających żołnierzy a 20% na barki.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Sie 2006 Posty: 195 Skąd: Myszków
Wysłany: Pon Sie 21, 2006 10:20 pm
Wszystko zalezy od momentu kiedy dojzy sie zblizające statki ale jesli chodzi o inwazje to raczej atak skupił bym na barkach a jesli juz barki doplynely by do brzegu to pol na pol barki i zolnierze ktorzy z nich desantuja
Pomógł: 3 razy Dołączył: 18 Mar 2005 Posty: 1166 Skąd: Rzeszów
Wysłany: Sro Sie 23, 2006 1:35 pm
Ważną sprawą jest zepchnięcie wroga z plaży, więc nie można dac się ruszyć wrogowi. Musi paść po wyjściu z barki, więc ja nastawiłbym się na bezwzględną, krwawą jatkę na plaży. Oczywiście dobrze by było, gdyby wogóle nie dopłynęły do plaży, ale jest to najczęściej nie możliwe.
Za to zastosowanie broni lekkiej (CKM) znakomicie pasuje do nieosłonionych żołnierzy na plaży. Do zwalczania jednostek pływających użyłbym cięższej artylerii.
Należy wykorzystać jedyną przewagę jaką mają oddziały broniące się - stały ląd za sobą. Dzięki temu można w miarę swobodnie zmieniać walczących i dostarczać posiłki oraz się maskować przed lotnictwem. Wróg nie ma tego luksusu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum