Wysłany: Nie Lip 22, 2007 12:33 pm W samo południe - Łucznicy w zasadzce
Taka sobie sytuacja taktyczna:
Okolice średniowiecza - broń biała i łuki. Nasz przeciwnik jest o wiele lepiej wyszkolony i wyposażony, ale my mamy przewagę liczebną i urządzamy zasadzkę. Umieściliśmy łuczników w ukryciu w jednym miejscu, a żołnierze walczący wręcz zaatakują z boku. Ci ostatni nie mogą zwlekać zbyt długo, aby wrogowie nie zdołali dopaść naszych łuczników.
Pytanie - co powinno być głównym celem naszych strzelców? Dojdzie do walki wręcz, a więc ten typ wojska nie stanowi dla nich zagrożenia, jednak wrogowie walczą lepiej i z pewnością zadadzą naszym ludziom spore straty. Z kolei wrodzy strzelcy mogą strzelać do naszych łuczników, ale i do pozostałych żołnierzy. Ilość strzał jest oczywiście ograniczona.
Według mnie celem powinny być jednostki walczące w zwarciu- jeśli pozbędziemy się ich, to nasze jednostki szturmowe przy wsparciu tych strzelców, których kołczany mają jeszcze jakąś zawartość bez większych problemów rozbiją łuczników wroga. Dobrze byłoby "przypadkiem" unieszkodliwić przy pomocy broni dystansowej dowódcę wrogiego oddziału.
Matis-całkowicie zgadzam się z tobą.Moim zdaniem,jeśli wróg ma liczebną przewagę,nasz oddział ma większe szanse kiedy przeprowadzi szybki atak na zaskoczonego wroga.Nasi łucznicy powinni pierwsi zaatakować strzałami oddziały wroga.Później do ataku na trochę zdezorganizowanego i przerzedzonego wroga ruszyłaby nasza piechota.Jeśli atak jest przeprowadzony szybko i sprawnie,można zmusić przeciwnika do ucieczki z pola walki.Po udanym ataku na piechotę(zakładamy,że łucznicy nie wpadli w panikę i są gotowi do walki)szybko rozbijamy słabszych od naszych piechórów łuczników.Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem wygrywamy potyczkę.
Tylko chciałbym zauważyć, że wróg ma przewagę wyszkolenia i wyposażenia, a MY mamy przewagę liczebną. Dlatego wg mnie nasi łucznicy powinni w pierwszej kolejności wykończyć strzelców wroga, którzy bez najmniejszych strat mogliby wystrzelać nasząpiechotę. Ponieważ to my mamy przewagliczebną walka piechoty powinna trwać na tyle długo abyśmy zdążyli wystrzelać wrogich łuczników, a gdy zostanie trochę strzał pomóc reszcie naszych żołnieży.
Straty będą duże, ale to nic w porównaniu z całkowitą klęska pod gradem wrogich strzał.
Chyba, ze nasi łucznicy ukryci są w lesie, poza zasięgiem pocisków wroga. Poza tym wydaje mi się, ze ten temat można by rozwinąć. Jeśli nasi żołnierze mieliby na wyposażeniu pawęże to strzelcy wroga im nie straszni. Wiele zależy też od tego, jak wróg byłby ustawiony etc.
Jednostki walczące wręcz.
Dlaczego?
Celem łuczników w początkowej fazie powinno być przede wszystkim podłamanie morale przeciwnika i ewentualnie podłamanie jego formacji przed atakiem piechoty. Gdy już dojdzie do zwarcia, można się przerzucić na osłanianych przez wrogą formację strzelców, ale założenie jest takie, że uda się szybko wywołać panikę wśród jednostek walczących wręcz i dorwać łuczników własnymi piechurami.
Też myślę że pierwszym celem naszego ataku powinni być żołnierze walczący wręcz. Powinniśmy wystrzelać ich jak najwięcej zanim dojdzie do zwarcia. Podczas walki wręcz naszych jednostek myślę ze część łuczników powinna strzelać do łuczników nieprzyjaciela a część do jednostek walczących wręcz .
Zgadzam się z tigikamilem. Zakładając że mamy 2 czy 3 razy większą przewagę nad wrogiem w łucznikach, nasi szybko by wyeliminowali strzelców wroga zasypując ich gradem strzał a następnie pomogliby naszym jednostkom walczącym wręcz.
Pozwole sobie zauwazyc ze skoro nasi lucznicy sa srednio wyszkoleni to nie ryzykowalbym strzelania na zolnierzy juz znajdujacych sie w zwarciu. Nalezaloby ostrzelac wroga piechote przed dojsciem do potyczki z naszymi oddzialami, a nastepnie brac sie za lucznikow. Nawet gdy sie skoncza strzaly, dysponujemy nadal oddzialem, ktory moze miec duze znaczenie taktyczne, moze np. okrazyc przeciwnikow.
Tak priorytetowym zadaniem bylo by wykonczenie strzelcow wroga dlatego ze sa lepiej wyszkolenie i uzbrojeni dobrze wyszkolenie lucznicy czy tez strzelcy z bronia palna moga wyrznac w pien jednostki piesze pomyslcie. Cala sytuacja jest nie sprecyzowana zalezy tez od terenu w jakim sie robi zasadzke las, dolina, wawoz czy cos innego ale moje rozwiazanie bylo by takie z ukrycia zaczac pierw ostrzal lucznikow wroga po chwili zatakowac piechote przeciwnika nasza piechota gdy nasi lucznicy skoncza z lucznikami wroga pomagamy naszej piechocie z tego wynika ze piechota wroga ma 5 kg w gaciach bo sa tak przestraszeni nasze wojska wyzynaja w pien przeciwnika i wygrywamy jezeli ktos widzi jakies bledy w taktyce piszcie licze na jakies ciekawe opinie
Błąd jest dość prosty- nie wiadomo czy piechota wygra w zwarciu- wróg jest jednak lepiej wyszkolony, więc sama przewaga liczebna może nie wystarczyć. A jeśli nasi łucznicy pokonają wrogich, to co wtedy- będą strzelać i do przeciwników i do swoich? To słaby pomysł, bo nam to bardziej zaszkodzi, skoro naszych jest więcej i są słabiej wyposażeni, a więc i słabiej opancerzeni.
Druga możliwość, to wysłać łuczników do walki wręcz, ale wątpię, by się w niej do czegoś przydali
Ja trzymam się swojego pierwotnego postulatu: ostrzelać najpierw piechurów.
Druga możliwość, to wysłać łuczników do walki wręcz, ale wątpię, by się w niej do czegoś przydali
Bądź optymistą - niedawno w Rome TW wysłałem 3 oddziały łuczników (nie mieli strzał), na 2 oddziały Hastati, rezultat był zdumiewający ale wygrałem tą potyczkę . Łucznicy podnieceni zwycięstwem pognali za tchórzami i wpadli w zasadzkę
Zawsze po wybiciu łuczników można zastosować manewr oskrzydlający. Mogliby sie narazić na możliwość walki wręcz, ale gdyby piechurzy okazali odpowiednie zaangażowanie...
A ja mam taką wizję tej bitwy
Przyjmuje że mam dwukrotna przewagę liczebną powiedzmy 300 walczących bronią białą i 100 Łuczników przeciwko 100 lepiej uzbrojonym walczącym wręcz wrogom i 100 Łuczników
W momęcie rozpoczęcia potyczki rozpoczął bym ostrzał moimi Łucznikami. Wróg przypuszcza szturm na łuczników ukrytych w lesie ale w wyniku ostrzału poniusł by spore straty. W momęcie gdy wróg zbliżał by się do moich łuczników połową mojego wojska zaatakował bym z boku piechotę wroga a drugą połową Łuczników wroga. Można by jeszcze zostawić oddziałowi Łuczników oddział 50 ludzi w razie gdybo coś się nie powiodło ze skoordynowaniem działań
podsumowująć najpierw kilka 2-3 strzały z łuków (300 strzał) potem atak z boku piechotą i Łucznicy dalej kontynułują ostrzał piechoty wroga
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum